Maryla Płońska
* 19 marca 1957 † 30 listopada 2011
Z wielkim żalem żegnamy dzisiaj naszą przyjaciółkę i oddaną Polsce, działaczkę Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża
– Marylę Płońską.
Miała zaledwie 54 lata. Odeszła tak skromnie jak żyła, chociaż jej życiorys pełen jest wspaniałych i odważnych postaw,
które mogłyby stać się wzorem dla tak wielu. Przez ostatnie lata wypychana na margines historii, jak wielu prawdziwych działaczy antykomunistycznej opozycji, miała być zapomniana i zastąpiona historycznymi kłamcami, wypełniającymi dziś polityczne salony.
Już w 1978 roku jako uczennica jednego z gdańskich techników przyłączyła się do nowo powstałych Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. Mimo młodego wieku stała się natychmiast ich nieodzowną częścią. Była członkiem redakcji
„Robotnika Wybrzeża” od pierwszych chwil jego istnienia, przyjmując na siebie trudną rolę jego technicznego przygotowania.
Nie było w Wolnych Związkach akcji, pod którą nie można by znaleźć jej nazwiska. Bez wahania sygnowała nim wszystkie formy działalności grupy, łącznie z apelem o obronę Anny Walentynowicz, początkującym strajk w sierpniu 1980 roku.
Inny, nieżyjący już działacz WZZ Stanisław Kowalski powiedział niegdyś, że należała do „architektów WZZ”.
Maryla Płońska była skromną i z pozoru nieśmiałą osobą. W swej działalności była jednak bezkompromisowa i nieprzejednana w swej antykomunistycznej postawie. Wiedziała o tym bezpieka prowadząc sprawę jej rozpracowania już od roku 1978. Nie było przypadku w tym, że w grudniu 1979 roku to właśnie ona była jedna z kilku osób przemawiających na wiecu przed bramą stoczni w rocznicę robotniczych protestów grudnia ’70.
Kiedy nadszedł sierpień 1980 roku znalazła się tam gdzie być musiała, w centrum strajku w Stoczni Gdańskiej,stając się natychmiast jego podporą. Była sekretarzem MKS biorąc udział w formułowaniu 21 postulatów. O jej przekonaniach najlepiej mówi sytuacja, kiedy zapytana przez dziennikarza – co jest celem strajku ? - odpowiedziała bez chwili wahania: „ Celem strajku jest obalenie systemu komunistycznego!” Kiedy Lech Wałęsa położył strajk w trzecim dniu jego trwania, Maryla wraz z Anną Walentynowicz i Aliną Pienkowską podjęła próbę ratowania sytuacji namawiając stoczniowców do pozostania i kontynuowania protestu. Natychmiast
po tym wraz z Andrzejem Gwiazdą objeżdżała inne kluczowe zakłady, przekonując do zjednoczenia się wszystkich strajkujących załóg. W siedzibie ZR gdańskiej Solidarności od pierwszych chwil poświęciła się związkowej działalności, organizując biuro tłumaczeń. Wkrótce wyrzucona z budynku przez Lecha Wałęsę, znalazła się w cieniu wydarzeń.
Walcząc z chorobą żyła z renty 477.00 zł.
Marylko!
Znajomość z Tobą i wspólne działanie było dla nas wszystkich wspaniałym przeżyciem.
Będziesz na zawsze w naszych sercach i naszej pamięci.
Znajomość z Tobą i wspólne działanie było dla nas wszystkich wspaniałym przeżyciem.
Będziesz na zawsze w naszych sercach i naszej pamięci.
Przyjaciele z Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen