Samstag, 10. Dezember 2011

PYTAMY I PRZYPOMINAMY

Oświadczenie byłych działaczy Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża

Przyglądając się liście dzisiejszych reprezentantów społeczeństwa nie sposób nie zauważyć, że pokaźną część posłów i senatorów stanowią ci, którzy swe polityczne kariery zrobili podpierając się mniej czy bardziej prawdziwymi kombatanckimi życiorysami.
Nie zważając na ich dzisiejsze polityczne sympatie i często fałszywie pojmowaną partyjną lojalność nie sposób nie zauważyć jednej wspólnej postawy. Jest nią całkowita ślepota wobec przerażających zjawisk naszej polskiej rzeczywistości.

Na naszych oczach dzieje się zło tak dobrze znane z czasów komunistycznego zamordyzmu. Okresu, kiedy to właśnie oni mieli ponoć walczyć o lepszą Polskę. Długa jest lista szczytnych celów, do których mieli oni wówczas tak odważnie dążyć dla dobra nas wszystkich. Niemal każdy życiorys dzisiejszych polityków, a dawnych opozycjonistów, pełen jest opowieści o całkowitym poświęceniu się młodzieńczej walce o wolność słowa, równość wszystkich obywateli wobec prawa i przede wszystkim wolność dla więźniów politycznych.

Jak więc możliwe jest, że symbole rzekomej opozycyjnej działalności nie widzą, iż nie ma dziś w naszym kraju żadnej z tych wolności? Jak to możliwe, że Marszałek Bogdan Borusewicz, niegdyś sam więzień polityczny, który trzydzieści lat temu potrafił domagać się wolności niesłusznie oskarżonego sympatyka KOR-u Marka Kozłowskiego, nie widzi siedzących w aresztach dzisiejszych więźniów politycznych Piotra Staruchowicza i Daniela Kloca? Jak to możliwe aby Jan Rulewski, w którego obronie po jego pobiciu przez komunistyczną milicję, stanęła niegdyś cała Polska nie widział, że podobnie jak niegdyś jego tak dzisiaj, innych niewinnych ludzi najpierw depcze się butem policyjnych bandziorów, a potem zamyka pod fałszywymi zarzutami? Jak to możliwe, żeby pan Sławomir Rybicki tak głośno niegdyś domagający się wolności słowa nie wiedział, że w Polsce, którą nazywa wolną, kontroluje się niemal co trzecią rozmowę telefoniczną? Jak to możliwe, że Bogdan Lis rzekomy przywódca podziemnej Solidarności w czasie stanu wojennego, nie zauważył, że trzydzieści lat później mamy w polskim prawie tak często dziś używany artykuł, wprowadzony tam właśnie dla zamknięcia ust wszelkiej krytyce komunistycznych oprawców?

Trudno jest pojąć, że ci, którzy podają się często za autorów i największych obrońców 21 strajkowych postulatów z pamiętnego sierpnia 1980 roku nie widzą, że w „wolnej” Polsce, którą każą się nam dziś cieszyć, większość tych postulatów ciągle pozostaje tylko marzeniem.

PYTAMY

Pytamy więc publicznie WSZYSTKICH byłych opozycjonistów zasiadających dziś w ławach sejmu i senatu:
- gdzie jest wasz krzyk i wasze oburzenie, kiedy na podstawie przynoszonych w teczkach wyroków zamyka się niewinnych ludzi?
- gdzie są wasze namiętne przemówienia, kiedy publiczne media służą tylko uprzywilejowanej części społeczeństwa?
- gdzie jest wasze oburzenie na widok policyjnego buta kopiącego niewinnego obywatela?
- gdzie jest wasze przerażenie faktem, że trzydzieści lat później Polacy poddawani są paragrafom prawa stanu wojennego?
- Czy polityczne wyroki były koszmarem tylko wówczas, kiedy mogły dotyczyć was osobiście?
- Czy policyjny but był symbolem opresji tylko wówczas, kiedy mógł wylądować na waszych twarzach?
- Czy podsłuchy i brak wolności słowa przestały byc złem wraz z początkiem waszych politycznych karier?


PRZYPOMINAMY

W trzydziestą rocznicę wprowadzenia stanu wojennego przypominamy wam więc, że w ponurych czasach komunistycznego zamordyzmu, Polacy mieli odwagę stawać w waszej obronie nie mając nawet odrobiny waszych dzisiejszych możliwości.
Przypominamy, że punkt czwarty strajkowych postulatów z sierpnia 1980 roku mówił - „uwolnić wszystkich więźniów politycznych i znieść represje za przekonania”.
Przypominamy wam, że wasze polityczne pozycje zawdzięczacie temu iż społeczeństwo uwierzyło, że wasza walka o podstawowe prawa była prawdziwa i wasze intencje szczere.
A jeśli siedząc w waszych poselskich i senatorskich fotelach uznaliście, że te prawdy są dzisiaj tylko politycznie niewygodnymi sentymentami, to przypominamy wam, że waszym bezwzględnym obowiązkiem jest zwyczajnie służyć tym i bronić tych, którzy was wybrali abyście ich reprezentowali i którzy wam za to płacą.


Andrzej Bulc
Andrzej Gwiazda
Joanna Duda-Gwiazda
Jan Karandziej
Kazimierz Maciejewski
Andrzej Runowski
Lech Zborowski

9 grudnia 2011

Krzysztof Wyszkowski
14 grudnia 2011

wzzw.wordpress.com

Samstag, 3. Dezember 2011

Odeszła tak skromnie jak żyła


Maryla Płońska
* 19 marca 1957 † 30 listopada 2011


Z wielkim żalem żegnamy dzisiaj naszą przyjaciółkę i oddaną Polsce, działaczkę Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża
Marylę Płońską.

Miała zaledwie 54 lata. Odeszła tak skromnie jak żyła, chociaż jej życiorys pełen jest wspaniałych i odważnych postaw,
które mogłyby stać się wzorem dla tak wielu. Przez ostatnie lata wypychana na margines historii, jak wielu prawdziwych działaczy antykomunistycznej opozycji, miała być zapomniana i zastąpiona historycznymi kłamcami, wypełniającymi dziś polityczne salony.

Już w 1978 roku jako uczennica jednego z gdańskich techników przyłączyła się do nowo powstałych Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. Mimo młodego wieku stała się natychmiast ich nieodzowną częścią. Była członkiem redakcji
„Robotnika Wybrzeża” od pierwszych chwil jego istnienia, przyjmując na siebie trudną rolę jego technicznego przygotowania.
Nie było w Wolnych Związkach akcji, pod którą nie można by znaleźć jej nazwiska. Bez wahania sygnowała nim wszystkie formy działalności grupy, łącznie z apelem o obronę Anny Walentynowicz, początkującym strajk w sierpniu 1980 roku.
Inny, nieżyjący już działacz WZZ Stanisław Kowalski powiedział niegdyś, że należała do „architektów WZZ”.

Maryla Płońska była skromną i z pozoru nieśmiałą osobą. W swej działalności była jednak bezkompromisowa i nieprzejednana w swej antykomunistycznej postawie. Wiedziała o tym bezpieka prowadząc sprawę jej rozpracowania już od roku 1978. Nie było przypadku w tym, że w grudniu 1979 roku to właśnie ona była jedna z kilku osób przemawiających na wiecu przed bramą stoczni w rocznicę robotniczych protestów grudnia ’70.

Kiedy nadszedł sierpień 1980 roku znalazła się tam gdzie być musiała, w centrum strajku w Stoczni Gdańskiej,stając się natychmiast jego podporą. Była sekretarzem MKS biorąc udział w formułowaniu 21 postulatów. O jej przekonaniach najlepiej mówi sytuacja, kiedy zapytana przez dziennikarza – co jest celem strajku ? - odpowiedziała bez chwili wahania: „ Celem strajku jest obalenie systemu komunistycznego!” Kiedy Lech Wałęsa położył strajk w trzecim dniu jego trwania, Maryla wraz z Anną Walentynowicz i Aliną Pienkowską podjęła próbę ratowania sytuacji namawiając stoczniowców do pozostania i kontynuowania protestu. Natychmiast
po tym wraz z Andrzejem Gwiazdą objeżdżała inne kluczowe zakłady, przekonując do zjednoczenia się wszystkich strajkujących załóg. W siedzibie ZR gdańskiej Solidarności od pierwszych chwil poświęciła się związkowej działalności, organizując biuro tłumaczeń. Wkrótce wyrzucona z budynku przez Lecha Wałęsę, znalazła się w cieniu wydarzeń.

Walcząc z chorobą żyła z renty 477.00 zł.

Marylko!
Znajomość z Tobą i wspólne działanie było dla nas wszystkich wspaniałym przeżyciem.
Będziesz na zawsze w naszych sercach i naszej pamięci.
Przyjaciele z Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża