Mittwoch, 30. März 2011

LECHU, BYŁEŚ AGENTEM BEZPIEKI !


Jak można było przewidzieć jedynym wnioskiem jaki TW. Bolek wyciągnął z ostatniego wyroku ( czytaj: wybryku ) tak zwanego sądu jest przekonanie, że teraz może wreszcie publicznie szantażować historyków i naukowców, którzy mają czelność dotykać jego brudnego życiorysu.
W krótkim, ale jakże celnym artykule pod tytułem „Czy mnie też pozwie Lech Wałęsa”, Tomasz P. Terlikowski wykazuje w doskonały sposób niebezpieczeństwo postawy sądu jak i absurd zachowania kompletnie już oszołomionego i moim zdanie zdesperowanego Wałęsy. Nie będę przytaczał całego tekstu , polecam jednak jego lekturę.
Chcę zwrócić uwagę na doskonały końcowy wniosek, który jest również świetną sugestią dla nas wszystkich. Tomasz Terlikowski kończy swój artykuł uwagą: „tej sprawy nie należy sprowadzać jednak do problemów osobistych Lecha Wałęsy, czy też szerzej jego braku umiejętności do rozliczenia się z własną przeszłością. Ona ma także groźny wymiar. Jeśli bowiem historycy będą ciągani po sądach za to, że rzetelnie opisują rzeczywistość, to zrobi się naprawdę groźnie”.
Autor nie ogranicza się do wniosku. Podaje również prostą formę działania. Pan Terlikowski pisze:
I dlatego trzeba mocno protestować, choćby informując Lecha Wałęsę: „Panie Prezydencie ja też przyjmuję fakt, że w latach 1970-1976 był pan tajnym współpracownikiem o pseudonimie „Bolek” i ze smutkiem stwierdzam, że choć mógł się pan z tej sprawy rozliczyć, to wybrał pan niszczenie dokumentów za czasów swojej prezydentury.
Czy mnie też chce Pan pozwać?”
Postanowiłem przyłączyć się do sugestii pana Terlikowskiego. Moja cierpliwość jednak dawno się już wyczerpała i dyplomatyczny język pana Terlikowskiego zostawiam innym.
Tak więc powiem wprost:
LECHU, BYLEŚ AGENTEM BEZPIEKI CZYLI DONOSICIELEM I KAPUSIEM !
Ja o tym wiem, ty o tym wiesz i wiedzą o tym Polacy.
Kiedyś w końcu dowie się o tym twój życzliwy „sąd”. Chętnie mu o tym opowiem. Czekam na wezwanie.
Lech Zborowski

Montag, 28. März 2011

W OBRONIE KRZYSZTOFA WYSZKOWSKIEGO I HISTORYCZNEJ PRAWDY


Oświadczenie byłych działaczy Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża

W kwietniu 1978 roku Krzysztof Wyszkowski zapoczątkował działalność Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. W deklaracji założycielskiej zapisano między innymi: „Wolne Związki Zawodowe deklarują swą pomoc i opiekę wszystkim pracownikom bez różnicy przekonań czy kwalifikacji”. Tej dewizie działacze związków pozostali wierni aż do zawieszenia działalności grupy, czyli do powstania pierwszej Solidarności. Broniliśmy wszystkich, którzy tej obrony potrzebowali, nawet tych, których wcześniejsze postępowanie nie budziło całkowitego zaufania. Wśród takich osób był również Lech Wałęsa, w którego obronie stawało wielu z nas, w tym Krzysztof Wyszkowski.
W tamtych ponurych czasach komunistycznej dyktatury zdawaliśmy sobie sprawę z faktu, że sądy były często jedną z najbardziej haniebnych części machiny totalitarnego terroru. Tak więc uważaliśmy za nie możliwe pozostawienie potrzebujących, w ich samotnej walce z tym bezlitosnym narzędziem opresji. Większość z tych, którzy skorzystali z naszej pomocy, w dalszym swoim życiu udzielało pomocy innym, powielając tym samym ideę, która była celem powstania i działania związków.
Zdarzały się jednak niechlubne wyjątki. Jednym z nich okazał się Lech Walesa, który odpłacił nam zdradą, a jego tchórzostwo nie pozwoliło mu tego postępku naprawić, kiedy dano mu ku temu szansę. Kiedy wydawało się, że upadek jego charakteru jest już całkowity, on posunął się jeszcze dalej, przekraczając granice wszelkiej przyzwoitości. Od lat jesteśmy świadkami jego sądowej krucjaty wobec tych wszystkich, którzy w przeciwieństwie do niego mają odwagę mówić prawdę. Symboliczną ofiarą tych napaści stał się Krzysztof Wyszkowski. Ten sam, który przeszło trzydzieści lat temu rozpoczął działalność pomocy potrzebującym, w tym Lechowi Wałęsie.
Działacze Wolnych Związków zdążyli już dawno przyzwyczaić się do rożnych przejawów podłości i zdrady. Tym razem jesteśmy świadkami sytuacji wyjątkowo bolesnej. W dzisiejszej rzeczywistości, która miała nam wszystkim zapewnić niezbywalne prawa, w tym prawo do wolności słowa i sprawiedliwych sądów, przyglądamy się z przerażeniem sytuacji, w której niezależne ponoć sądy, stają się jawnym narzędziem prześladowania obywateli przez klikę uprzywilejowanych zdrajców.
Pamiętamy czasy, kiedy równie haniebne wyroki, jak te których świadkami jesteśmy dzisiaj, przynoszono w teczkach bezpośrednio z siedziby bezpieki.  Wówczas motorem tak ohydnych postaw sędziów były: strach, karierowiczostwo czy zwyczajna pazerność. Nie chcemy domyślać się co motywuje niektórych dzisiejszych sędziów do takich samych skandalicznych postępków. Chcemy jednak zwrócić się do tych przedstawicieli tego szczególnego zawodu, dla których to co robią jest powołaniem, a nie droga do chwiejnej kariery poprzez wysługiwanie się wątpliwego charakteru klikom złodziei naszej wolności. Wierzymy, że jest w naszym kraju wielu sędziów, dla których ich pozycja jest wyrazem społecznego zaufania i dla których niewyobrażalnym jest to zaufanie nadużyć.
Zwracamy się do nich, aby nie tylko nie akceptowali postaw sędziów pokroju Romana Kowalkowskiego, ale aby znaleźli w sobie odwagę, by się im zdecydowanie przeciwstawić. Tak jak wielu Polaków musiało niegdyś znaleźć odwagę, by walczyć o kraj w którym oni sami mogli by budować dla nas instytucje niezależnego sądownictwa.
Kiedy w sierpniu 1980 roku zwracaliśmy się do stoczniowców trójmiasta, aby stanęli w obronie zwolnionej z pracy Anny Walentynowicz, pisaliśmy do nich aby pamiętali, że w tamtym momencie ofiarą była pani Ania, a każdego następnego dnia mógł nią być każdy z nas. Ta zasada jest dziś tak samo aktualna jak wówczas. Dzisiaj ofiarą tego bezprawia jest Krzysztof Wyszkowski, jutro może być każdy z nas.
Ta sprawa to nie konflikt miedzy Krzysztofem Wyszkowskim i Lechem Wałęsą, to konflikt między prawdą, a kłamstwem. To jest jawny atak na nasze podstawowe prawa. Przypominamy, że wystarczającym powodem do skazania założyciela Wolnych Związków Zawodowych było dawanie świadectwa prawdzie.
Zwracamy się więc do wszystkich rodaków, dla których prawda jest wartością, aby nie pozostali wobec tego ataku obojętni. Możemy i musimy bronić się razem i czynić to jak niegdyś niezależnie od różnicy przekonań. Nikt z nas nie może uważać się za wolnego, kiedy atakowane są nasze absolutnie podstawowe prawa obywatelskie.
Andrzej Bulc
Jan Karandziej
Kazimierz Maciejewski
Andrzej Runowski
Lech Zborowski
28 marca 2011